Rozmiar ma znaczenie

Nie czarujmy się! Rozmiar ma znaczenie! Inaczej na ciuchach nie byłoby metek z literkami "S", "M" albo "L". A w sklepach odzieżowych nie byłoby przymierzalni. Prawda? Paradoksalnie właśnie w nich często dowiadujemy się, że rozmiar wcale nie gra aż tak kluczowej roli jak mogłoby się wydawać. W zależności od kroju, materiału czy też od marki ciuchy w tych samych rozmiarach inaczej będą na nas leżeć

Podobnie jest z mężczyznami. Rozmiar ma znaczenie. 


Na przykład, gdy na nas leżą. Ale nie aż tak wielkie jak się wydaje. Właściwie w tej pozycji różnice w centymetrach się zacierają. Inaczej jest, gdy ktoś stoi obok. Na przykład, taki Pan Mecenas. Był tak wysoki, że gdy stałam obok niego miałam wrażenie, że mówię do jego pępka. Rety, dobrze, że nie był ciut wyższy, bo moje oczy byłyby dokładnie na wysokości jego... krocza?! Cóż, mogłabym wtedy śmiało ocenić rozmiar czego innego. Ale czy trafnie? Póki co mogłam z całą pewnością powiedzieć jedno - był duży i gruby. Jego portfel. Nie żebym wścibskim okiem łypała w pewne zakamarki. Sam mi pokazał w całej okazałości. Swój samochód. Tak, tak. Pan Mecenas zabrał mnie w końcu na obiecaną przejażdżkę.

Jaki był? Bardzo nowy. Bardzo ładny. Bardzo drogi. 

Samochód, ma się rozumieć. Chociaż... Prawdę powiedziawszy, sam Pan Mecenas też był drogi. Nieźle liczył sobie za pomoc w podziale majątku. A ja nadal mu nie zapłaciłam...  bo Pan - Ex - Czcigodny nie odesłał jeszcze dokumentów zatwierdzających naszą umowę. Być może właśnie dlatego po skończonej rozmowie i kawie mrożonej, za którą zapłacił, Pan Mecenas postanowił rozliczyć się ze mną w inny sposób. 

Pocałował mnie. 

By po chwili zacząć całować coraz bardziej. 

Być może to skutek tego, że od tygodnia z nikim się nie całowałam. A może zaschło mi od tego upału w gardle i potrzebowałam dodatkowego nawilżenia, ale... nie od razu mu przerwałam. Owszem, smakował mi.  My tu jednak nie o smaku. Tylko o rozmiarze. A więc Pan Mecenas miał wielki... tupet. 

Nawet nie zapytał mnie o zgodę! O to czy tego chcę i czy aktualnie z kimś jestem! Co z tego, że nie potrafię sama sobie odpowiedzieć na to drugie pytanie. Powinien i kropka. A może chciał mi zaimponować swoją odwagą? Cóż, można gdybać nad tym ile w sezonie powinny kosztować jagodzianki, ale nie ma dyskusji co do tego, że kobietom imponuje rozmiar pewności siebie. 

Im większy, tym lepszy

Czyżby?

Istnieje cienka granica, która dzieli pewność siebie od pospolitego zuchwalstwa. Z całą pewnością przekroczył ją mój były małżonek. To już nie było nawet zuchwalstwo, a czyste szaleństwo. Tylko w ostatnim tygodniu jego wiadomości z zaproszeniami i zapewnieniami całkowicie zapchały... pamięć na moim telefonie? Cóż, akurat rozmiar pamięci mojego telefonu jest naprawdę wielki... Zatem serce? Raczej moją głowę. Źeby dostać się do serca musiały pokonać jeszcze spory kawałek w dół. Ale moja własna prywatna pamięć stanowiła solidną barierę, by tak się stało. 

W tym momencie trzeba zaznaczyć, że pamięć mam naprawdę obszerną. W przypadku tego narządu (w odróżnieniu od co poniektórych) nie liczy się jednak rozmiar. A trwałość. Dzięki temu zgromadziłam spory zasób materiału z udziałem Pana - Ex - Czcigodnego, kiedy ten starał się zrobić wszystko, co w jego mocy, bym zapamiętała go jako kogoś z kim nie chcę być.  

A co jeśli... on naprawdę się zmienił? Na telefonie istnieje opcja kasowania pamięci. A w życiu?

Postanowiłam stanąć z problemem twarzą w twarz. Dosłownie. Spotkałam się z Panem Ex - Czcigodnym. Okazuje się, że również ma dobrą pamięć, bo zatroszczył się o moje ulubione kozie mleko do kawy. Rozmowa nie była łatwa, bo tyczyła się 9 ostatnich lat spędzonych razem. Dlatego tym bardziej zdziwiło mnie, gdy w pewnym momencie jak gdyby nigdy nic zaproponował pójście... nie na jagody. Tylko do łóżka

Przyznaję, coś mnie ruszyło. Tęskniłam za łóżkiem. Bo był ogrooomny. Materac, oczywiście. Mniej poruszała mnie już wizja mnie i Pana - Ex - Czcigodnego na nim razem. Mogłam zgodzić się wypić z nim kawę. Pójść na spacer. Nawet przyjąć ten bilet na tego Dawida Podsiadło (w końcu to ten Dawid Podsiadło!). Ale w żadnym wypadku nie obcować z nim w łóżku (z Czcigodnym, nie Dawidem).

Było aż tak kiepsko? Czyżby nie zgadzał się rozmiar?

Phi.

Cóż, gdyby w byciu razem chodziło tylko seks, a w seksie tylko o rozmiar świat przypominałby bajkową krainę, po której hasają jednorożce z tęczową grzywą. Widział ktoś takowego w ogródku? Nikt? Nigdy? Tak też właśnie myślałam... 

A może bardziej liczy się grubość? Kształt? Odpowiednia krzywizna? Czy też zestaw opanowanych umiejętności władania narzędziem łóżkowej pracy? 

Cóż, w żadnym wypadku nie jestem ekspertką od fallusów. Znacznie bardziej znam się na czekoladzie i chomikach syryjskich. Ale się wypowiem. W końcu przerobiłam w ostatnim czasie sporo teorii, otrzymując nieproszone zdjęcia owego fragmentu ciała od kilku nazbyt przekonanych o swej atrakcyjności panów. A i w praktyce jestem biegła. Fakt, nie przerobiłam Azjatów, Romów czy też Afroamerykanina. Był jeden Żyd, ale nie wiem czy się liczy, bo nie był obrzezany... Nie sprawdziłam też co ma w spodniach George Clooney. Wybaczcie to niedopatrzenie. W gruncie rzeczy jednak miałam do czynienia z takim przekrojem materiału badawczego, że z całkowitą pewnością i szczerością mogę powiedzieć jedno: 

Rozmiar ma znaczenie. 

Małe.  

Nie znaczy, że się w ogóle nie liczy. Ale paradoksalnie w łóżku liczy się prawie wszystko inne, niż tylko ten jeden (mniejszy lub większy) fragment ciała. W innym wypadku mogłabym na podstawie podesłanych zdjęć poprosić o spreparowanie odlewu lub dwóch. I nie zaprzątać sobie głowę jakimiś tam randkami. 

Z resztą nie musiałam sobie nimi zaprzątać głowy, bo w ostatnim czasie cierpiałam na brak zaproszeń. Pan - Ex - Czcigodny w końcu zrozumiał, że trawa jest zielona, a "nie" znaczy "nie". Pan Mecenas poinformował, że jego nowiutkie auto właśnie trafiło do mechanika. Pan Żołnierz dryfował gdzieś w przestworzach. A Pan Ośmiornica... cóż, doszliśmy do tego etapu, że to ja (kobieta) ośmieliłam się  go (mężczyznę) zaprosić. 

A on odmówił.  

To był wtorek, a w czwartek miał ważną rozmowę w sprawie pracy. Nie mam pojęcia czym wypełniał te 72 godziny, ale na pewno nie było tam miejsca dla mnie. Gdyby był chomikiem syryjskim, mogłabym zrozumieć, że jest zajęty spaniem. Ale jednak z wyglądu - mimo owłosienia sporej powierzchni ciała - przypominał raczej człowieka.

O, jest na siłowni! Wysłał zdjęcie. A więc jednak, podejmuje jakieś czynności życiowe. Pompuje mięśnie, by miały jeszcze większy rozmiar. No tak,  co innego już napompował dzięki mnie. I właśnie wtedy zdałam sobie sprawę z najważniejszego...

W przypadku mężczyzn rozmiar ma cholernie ważne znaczenie. Portfela, fallusa, mięśni, mózgu, serca (kolejność przypadkowa), ale najważniejszy jest rozmiar ego.

Im mniejszy tym lepszy!

W innym wypadku możemy siebie narazić na chroniczne bycie w roli pompki. Mężczyzna z wielkim ego ma bowiem malutkie poczucie własnej wartości. I zawsze będzie starał się je sztucznie pompować. Autem. Portfelem. Zegarkiem. Smartfonem Iphonem. Ba, nawet perfekcyjnie przyciętą brodą. Litania jest długa, a na jej początku i końcu i tak jest... fallus. Nic tak nie pompuje męskiego ego jak fallus. Znaczy, kobieta z udziałem męskiego fallusa. 

Pan - Ex - Czcigodny wcale nie tęsknił za mną. Chciał za pomocą mojej osoby jedynie podreperować pęknięte i obolałe ego. Gdy tylko dotarło do niego, że trawa jest zielona, a "nie" znaczy "nie", zupełnie zmienił ton. Czy i ja powinnam zmienić intonację komunikacji z Panem Ośmiornicą? Zdecydowanie! Chcąc się przekonać jaki jest faktycznie rozmiar jego ego, muszę... Właśnie nic nie muszę. To on musi się wykazać. Bo tylko mężczyzna z bardzo małym ego i bardzo dużym poczuciem własnej wartości jest w stanie postawić kobietę na piedestale swoich spraw. Jak wisienkę na torcie.

Aurora 

Komentarze

  1. Genialnie napisane 😅😁😆

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak, rozmiar ma znaczenie! dla facetów, tych szczególnie niedowartościowanych...bo który normalny, owłosiony potocznie zwany chłop! Robi zdjęcia na siłowni albo eksponuje/publikuje swoje przyrodzenie, to obrzydliwe...i dziecinne. Te sfery winny pozostać w obrębie 2 par oczu, w miejscu i czasie, który został do tego stworzony. Kończąc, w każdym doświadczeniu jest coś pozytywnego i można urozmaicić swoją "galerię", choć niekoniecznie naruszając jej właściwą wartość...

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozumiem że nie poszłaś z ex do łóżka? ;)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Przejedzona bełkotem

Gwiazdka z nieba i inne roszczenia