Wszyscy faceci chcą tylko jednego (?)

Istnieje jedno idealne zakończenie każdej randki. Namiętny pocałunek.

I jest też tylko jedno najgorsze możliwe zakończenie każdej randki. Namiętny pocałunek... 

...którego nie chcesz.

Bo nie ma chemii. Bo się nie klei. Bo nie i już. 

Niestety to, co jest dla ciebie oczywiste, niekoniecznie musi wyglądać tak z tej drugiej strony... 
Ku mojemu zaskoczeniu odkryłam, że każda jedna randka, którą odbyłam w ostatnim czasie kończyła się dokładnie tak samo. Próbą skradnięcia mi całusa. Czyżbym dawała mylne sygnały?  Przecież to były tylko przyjacielskie pogawędki przy kawie! Ewentualnie ciastku. Ale przecież fakt, że mam ochotę na coś więcej z menu (czyt. ciastko) to jeszcze nie powód, by absztyfikant pomyślał, że mam też chrapkę na coś więcej w relacji (czyt. całowanie). 

A jednak pomyślał. Ba, nawet wcielił myśl w czyn! 




I jak tu z tego wybrnąć? Uciekać? Powiedzieć, że jadłam dziś czosnek? Dać mu z liścia? Może po prostu zamknąć usta? Nie! Wręcz przeciwnie, usta należy otworzyć. Nie do pocałunku. By powiedzieć stanowcze nie
Ale właściwie... czemu nie? Przecież to tylko pocałunek! To tak jakby małą łyżeczką spróbować tortu zanim zamówi się taki na 100 osób. A co, jeśli już wiem, że nie posmakuje mi ten tort? Tak bez spróbowania? Cóż, podobno człowiek zaczyna jeść oczami... 

Jeśli to jest prawda, to w przypadku Pana Ośmiornicy to nie było jedzenie. To było pożeranie
Wzajemne. Już od pierwszego spojrzenia wiedziałam, że ta randka przyniesie mi wyjątkowe doznania smakowe. Uff, jak dobrze, że umówiliśmy się na randkę w zatłoczonej Czekoladziarni, a nie gdzieś w parku albo na odludnej wyspie. Inaczej nie zamienilibyśmy ze sobą słowa. Nasze usta zajęte byłyby czymś zgoła innym. A tak przynajmniej mogłam nieco bliżej poznać kogoś, kto zdążył mnie zauroczyć jeszcze na etapie pisania online.

Pan Ośmiornica jest w moim wieku. I jeszcze bardziej w moim guście. Klasyczny samiec z zarysowaną szczęką i ciemnym owłosieniem. Otóż to, owłosieniem, a nie tylko włosami. Bo ma też zarost. Wszędzie, gdzie tylko się da. I ciemnoniebieskie oczy. Ćwiczy crossfit. Pracuje w Komisji Europejskiej. Jest prawnikiem w trakcie aplikacji. Służy w obronie wojsk terytorialnych. Brzmi jak wyjątkowo samczy samiec. Mniam. A może raczej... psychopata Statystycznie rzecz biorąc to właśnie w tych grupach zawodowych jest najwięcej drapieżców ludzkich. Niestety tam, gdzie oddziałują hormony, tam statystyka jednak nie sięga...

Za to wkrótce macki, znaczy ręce Pana Ośmiornicy zaczęły sięgać coraz dalej i głębiej. Z kanapy w Czekoladziarni, na której zaczęliśmy się czuć aż nazbyt swobodnie, przenieśliśmy się na tylną kanapę jego samochodu. Powiedzieć, że oddaliśmy się namiętnym pocałunkom to jak nic nie powiedzieć. Obawiam się, że gdyby ktoś w tamtym momencie przypadkowo przechodził obok tego Mercedesa, mógłby pomylić go z reaktorem jądrowym. 
Wkrótce zrobiło się tak gorąco, że zaczął wyć... alarm! Czyżby to syreny pobliskiej straży pożarnej? Ktoś wyczuł buchający ogień namiętności? 
Cóż, okazało się, że Pan Ośmiornica dopiero wrócił do Polski z Brukseli i jeździł tu wynajętym samochodem, którego działania nie do końca potrafił ogarnąć... Grunt, że znał się na obsłudze kobiety. Jednak kiedy znów z trudem łapałam oddech, nie mogąc oderwać od niego ust, ponownie odezwał się alarm. I potem trzeci raz. Czyżby to przypadek? Czy też wszechświat dawał mi ostrzeżenie? Tak czy siak, ocknęłam się!!! 

Co ja właściwie do cholery wyprawiam?!

Całuję się w samochodzie jakbym dopiero co skończyła liceum. I to z obcym facetem, którego nie znam nawet nazwiska! Stoimy gdzieś w ciemnym zaułku, a ja mam na sobie zbyt wysokie szpilki by móc w razie czego rozpocząć rychłą ewakuację. A co, jeśli zaraz wyciągnie maczetę i poćwiartuje mnie na drobne kawałeczki? 
Phi. Nie tego się obawiałam. Właśnie wtedy do mnie dotarła oczywista prawda, o której istnienie zdążyłam zapomnieć, porzucając lata temu życie randkowe. Pocałunek jest dla mężczyzny przystawką przed czymś więcej. 
Pan Ośmiornica ewidentnie chciał tego więcej. Na szczęście ja miałam na sobie body. A w sobie przekonanie, że wszystko toczy się stanowczo zbyt szybko. Póki co zjedliśmy ze sobą dopiero kolację. Nie było zatem obiadu, żeby mógł mnie dostać na deser

Bałam się. Bałam się, że jeśli teraz siebie w całości skonsumujemy, a on już więcej się nie odezwie, moje serce zostanie poćwiartowane na kawałeczki. 
 
Czy faktycznie jest seryjnym zaliczaczem? Istnieje tylko jeden sposób by to sprawdzić. Powiedzieć stanowcze nie. I zaczekać na reakcję. Jeśli odezwie się do trzech dni z propozycją kolejnego spotkania, jest szansa na to, że nie należy go wkładać do szuflady z napisem:

"wszyscy faceci chcą tylko jednego".

W ciągu kolejnych dni czekania ta szuflada zwolna się zapełniała. Ci, którym do tej pory odmówiłam pocałunku, wracali jeden po drugim. Niekoniecznie z propozycją kolejnej kawy czy kina. A seksu. Seksu! Cóż, ewidentnie wszyscy już skończyliśmy podstawówkę. Ale żeby tak bezpardonowo? 
Jeden, cytując Jerzego Pilcha, starał się mnie przekonać, że każda wartościowa i długoterminowa relacja z kobietą w jego życiu zaczynała się od łóżka. Inny deklarował, że dopiero w seksie widać jego prawdziwy potencjał. I że znajomość zaczęliśmy od złej strony, bo od kawy i rozmowy. 

I wtedy miał nastąpić cud. Znaczy... randka. Do mojej kolekcji absztyfikantów dołączył Pan Linoskoczek. Trzy spotkania, litry wypitej kawy i herbaty, a nawet wina, setki spożytych kalorii i zero słów na ten temat. Imponujące. Pan Linoskoczek przywrócił mi wiarę w to, że nie wszyscy faceci chcą tylko jednego. Nie tylko bowiem nie dążył do żadnego kontaktu cielesnego, ale też w żaden sposób nie komentował moich walorów cielesnych. To, co było  na początku przyjemnie inne wkrótce stało się dziwne. By na końcu stać się niepokojące
Czyżbym go nie pociągała? To po co właściwie się ze mną spotykał? Równie dobrze mógł w tym czasie spotykać się z kumplem. A może on woli kumpla, znaczy mężczyzn? Jest tylko jeden możliwy sposób by się przekonać. To ja muszę pocałować Pana Linoskoczka!

Nie!

To wszystko zaszło za daleko. Miałam istny kogel-mogel w głowie. Za dużo seksu - źle! Zero seksu - jeszcze gorzej... Jak mam to wszystko rozumieć... A może to ja za dużo się zastanawiam? Przecież mężczyźni są prości, by nie powiedzieć, że w wielu przypadkach prostaccy. Gdyby chciał to sam by mnie pocałował. Jeśli by mu zależało na relacji, a nie na łóżku to by zaproponował . Jeśli nie pisze to znaczy, że nie chce się spotkać... O, napisał! 

I tak właśnie randka z Panem Ośmiornicą miała swój ciąg dalszy. Tym samym przysporzyć kolejnych powodów do namyślania. I tematów do pisania. Żeby jednak nie było zbyt nudo i monotonnie, postanowiłam też odkryć tajemnicę Pana Linoskoczka. Mój apetyt właściwie dopiero został obudzony.

Aurora

Komentarze

  1. Poproszę o więcej! Więcej! Więcej!

    OdpowiedzUsuń
  2. No powiem Ci, że słabo się czuję z tym, że nie ma następnego odcinka (wpisu) bo chyba się uzależniłam po nadrobieniu zaległości :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Przejedzona bełkotem

Gwiazdka z nieba i inne roszczenia

Rozmiar ma znaczenie