Posty

Wyświetlanie postów z czerwiec, 2024

Rozmiar ma znaczenie

Obraz
Nie czarujmy się! Rozmiar ma znaczenie ! Inaczej na ciuchach nie byłoby metek z literkami "S", "M" albo "L". A w sklepach odzieżowych nie byłoby przymierzalni. Prawda? Paradoksalnie właśnie w nich często dowiadujemy się, że rozmiar wcale nie gra aż tak kluczowej roli jak mogłoby się wydawać. W zależności od kroju, materiału czy też od marki ciuchy w tych samych rozmiarach inaczej będą na nas leżeć .  Podobnie jest z mężczyznami. Rozmiar ma znaczenie.  Na przykład, gdy na nas leżą. Ale nie aż tak wielkie jak się wydaje. Właściwie w tej pozycji różnice w centymetrach się zacierają. Inaczej jest, gdy ktoś stoi obok. Na przykład, taki  Pan Mecenas . Był tak wysoki, że gdy stałam obok niego miałam wrażenie, że mówię do jego pępka. Rety, dobrze, że nie był ciut wyższy, bo moje oczy byłyby dokładnie na wysokości jego... krocza?! Cóż, mogłabym wtedy śmiało ocenić rozmiar czego innego. Ale czy trafnie? Póki co mogłam z całą pewnością powiedzieć jedno - był duży

Randka z trupem

Obraz
W mojej lodówce pachniało trupem . Na szczęście to był tylko leżący zbyt długo odłogiem pasztet. Ze smakołyku przeistoczył się w gnijącą breję o nieciekawym zabarwieniu. Czy to samo dzieje się z mało używanymi relacjami? Ja i Pan Ośmiornica milczeliśmy do siebie caaałą wieczność. Konkretnie - dwa dni. W tym czasie ja zdążyłam zamienić się w żywego trupa . W tym czasie uświadomiłam też sobie jak wiele szafek jest w moim mieszkaniu do posprzątania. Ile pajęczyn do zlikwidowania. A także ile seriali nie obejrzałam jeszcze na Netflix. Przede wszystkim jednak jak bardzo mylili się autorzy podręczników do biologii i wszyscy dietetycy świata razem wzięci. Podstawowymi potrzebami człowieka wcale nie było oddychanie, siku i jedzenie. Ja potrzebowałam tylko jednego - rozpaczliwie znów zobaczyć się z głupim chujem Panem Ośmiornicą.  Pustkę, o której istnienie sama zadbałam, skreślając go z listy absztyfikantów, próbowałam zapełnić w najbardziej prymitywny z możliwych sposobów. Czekoladą .  Jak

Tanie chwyty marketingowe

Obraz
Po majowych burzach wychodzi słońce. A powietrze robi się rześkie. Po czerwcowych burzach przychodzi kolejna. I to taka z gradem. Innymi słowy, z nadejściem miesiąca ja i Pan Ośmiornica  rozstaliśmy się , choć tak naprawdę nigdy nie byliśmy razem.  I chociaż to był definitywny koniec gradowe pociski wciąż we mnie uderzały. Pytania wkradające się w zakamarki serca jak macki ośmiornicy w najgłębsze morskie szczeliny. Czy to ja go rzuciłam? Czy on mnie? Czemu właściwie się rozstajemy? Kim on właściwie jest? Czy to wszystko udawał? I czy to na pewno koniec?  Hmm... Skoro moje ostatnie słowa pożegnania brzmiały:  "głupi chuju"  (przynajmniej na to jedno pytanie sobie odpowiedziałam) ... to chyba już się nie odezwie. Ale... zaraz po tych słowach dodałam serduszko. Bo on mi też. Eh...  I po chuja co mi to było?! Cierpiałam . Czułam się jak narkomanka na głodzie. Choć właściwie nie wiem jak to jest, bo jedyną nielegalną substancją zmieniającą mój stan świadomości, którą kiedykolw

Ciasno, duszno i porno

Obraz
Końcówki maja bywają burzowe. Mimo tej wiedzy i wielu lat doświadczeń z tego typu zjawiskiem atmosferycznym, człowiek na gwałtowne zmiany pogody nigdy nie jest przygotowany. Tego dnia świeciło słońce i naprawdę nic nie zapowiadało, że nagle i zupełnie bez ostrzeżenia uderzy grom z jasnego nieba. We mnie. Mianowicie, Pan Ośmiornica zaproponował, że... przyjedzie do mnie . Do mnie ! Do mojego mieszkania. Aaa!!! Nim moje zwoje mózgowe zdążyły przetworzyć to zdanie na konkretne odczucia i obrazy, ja już szorowałam podłogę w łazience. A może trzepałam dywanik z przedpokoju? Czy też zastanawiałam się czym wypchać tą dziurę w kanapie wygryzioną przez chomika. Ach, jaka szkoda, że nie miałam kilku macek jak ośmiornica, bo zdążyłabym doprowadzić moje lokum do ładu i składu.  Jako szanująca się singielka, nie musiałam dbać o to, że ktoś zwróci mi uwagę na zalegające sterty ubrań na środku pokoju. Czy też przejmować się kurzem kłębiącym się w szafie z butami. Ani wierzą naczyń piętrzącą się w zle

Bolesne rozliczenie

Obraz
Skoro już w poprzednim felietonie ustaliliśmy, że na końcu każdej książki jest kropka, należy też wspomnieć, że na jej tylnej okładce znajduje się też mała niepozorna cyferka.  Cena . Wszystko bowiem ma swoją cenę. To czy płatność boli czy cieszy wcale nie zależy od wysokości tej ceny, ale jakości samej fabuły zawartej w książce. Przez wiele lat sądziłam, że nie spotka mnie żadne bardziej bolesne rozliczenie , niż to, które zachodzi co miesiąc między mną a niewinnie brzmiącą instytucją na trzy litery (czyt. ZUS).  Aż nadszedł mój rozwód .  Dla tych, którzy myślą o zapewnieniu sobie takiej atrakcji życiowej od razu nadmienię, że to nie najtańsza opcja. Ale po rozwodzie jest jeszcze coś. Podział majątku . To okazało się bardziej raniącą procedurą dla Pana Czcigodnego. Za 9 lat wspólnego obcowania z moją osobą, w tym 7 lat małżeństwa zaoferował tyle, co za średniej jakości używany samochód znaleziony podczas bezsennej nocy spędzonej na przeglądaniu OLX.  Gdy ten starał się mnie usilnie p