Posty

Co założyć na ostatnią randkę?

Obraz
Na ostatnie pożegnanie, znaczy pogrzeb, ubieramy się na czarno. Jasna sprawa. Ale co założyć na ostatnią randkę ?  Tak. To pytanie jątrzące się w moim sercu mogło oznaczać tylko dwie opcje. Niebawem nastąpi koniec świata. Albo...  Pan Ośmiornica wyjeżdża wreszcie do Brukseli.  Na stałe.   Eh... Na samą myśl, że mam spotkać się z nim po raz ostatni robiło mi się czarno przed oczyma jakby faktycznie miał nastąpić jakiś Armagedon. Tymczasem dotarłam jedynie na koniec mojej szafy. I nadal nie znałam odpowiedzi na zadane w pierwszym akapicie pytanie. Nie widzieliśmy się od dobrych dwóch miesięcy. W tym czasie zdążyłam opalić się na ciemną czekoladę. I wypić zabielaną kawę z tuzinem innych facetów. Odbyły się też Igrzyska Olimpijskie, a ja mimochodem (i bez medalu) dobiegłam kolejnego roku życia. Innymi słowy, mogło zmienić się wszystko... ... między nami.  Czy to będzie tylko formalne uściśnięcie macki dłoni? Co istotniejsze, czy gdy je sobie uściśniemy nadal będą między nimi przeskakiwać

Przeciwieństwa się przyciągają?!

Obraz
Sól i karmel (słony i słodki). Flip i Flap (gruby i chudy). Rose i Jack (bogaty i biedny). A jeśli już na Titanicu jesteśmy, to i Leonardo di Caprio i każda kolejna jego dziewczyna (stary i młody). Od wieków otrzymujemy wielorakie przesłanki ku temu, by stwierdzić, że przeciwieństwa faktycznie się przyciągają. Właśnie. Przyciągają .  Ale czy... pasują ?  W lodach i czekoladzie sprawa jest jasna i prosta. Czuć to na podniebieniu. Ale już w życiu uczuciowym - nie wiedzieć czemu - sprawy się komplikują. Jak to jest zatem z tymi przeciwieństwami?  By to stwierdzić nie warto zatrudniać grona wybitnych naukowców z USA. Tego typu eksperymenty najlepiej przeprowadzać na sobie. I choć mamy tu do czynienia z najczystszym rodzajem chemii, nie w laboratorium. Lepiej w kawiarni, restauracji lub innym miejscu, w którym uskutecznia się romantyczne spotkania dwojga, dalej zwane randkami .  Im dłużej randkowałam tym bardziej jednak rozważałam zaszycie się w laboratorium. Moja lista absztyfikantów rosła

Gwiazdka z nieba i inne roszczenia

Obraz
Gwiazdka, urodziny, Walentynki, Dzień Kobiet czy Dzień Zagubionej Skarpetki... wszystko jedno! Każdy pretekst jest dobry. Bo wprost uwielbiam dostawać prezenty . Zwłaszcza od mężczyzny. Zwłaszcza kwiaty (jestem staroświecka czy banalna?). Dlatego ucieszyłam się, gdy któregoś zwyczajnego dnia, podczas porannego rytuału zabijania much, zapukał do mnie kurier z naręczem słoneczników. Kolejny bukiet. Nawet nie musiałam zerkać na bilecik. Doskonale wiedziałam, że to przesyłka od  Pana Ex-Czcigodnego! Z resztą wysyłał mi nie tylko kwiaty. Niedawno dostałam od niego wręcz idealny prezent urodzinowy. Nie byłam pewna czy bardziej niepokoiło mnie to, jak bardzo był idealny (prezent, nie Ex-Czcigodny). Czy też fakt, że idealne prezenty dostawałam dopiero jako jego  była żona. Tak bardzo nie starał się nawet, gdy ze sobą randkowaliśmy!     Ale czy prezent na wczesnym etapie randkowania to w ogóle dobry pomysł ? Czy ma wpływ na to jak ocenię randkę? Czy decyduje o tym czy spotkam się ponownie z

Randka w mięsnym czy... psychiatryku?

Obraz
Mogę wyjść z domu bez makijażu. A i bez majtek mi się zdarzało. Nie wyobrażam sobie jednak rozpoczęcia dnia bez zjedzenia śniadania. Te bywają bardziej śmiałe, niż chodzenie bez majtek ( odgrażam się, że miałam na sobie spodnie ). Płatki orkiszowe duszone z marchewką i świeżym chili. Resztki pizzy z natką pietruszki i sadzonym jajkiem. Kanapki z mozzarellą, buraczkami i kiszonym ogórkiem. Racuchy cukiniowe z cynamonem, fasolą i ziarnem kakao. Rety, wolę nie wyobrażać sobie, co by było gdyby kiedyś faktycznie zdarzyło mi się być w ciąży ( a taka okoliczność może przecież zaistnieć, gdy się chodzi bez majtek) ?! Ale moim absolutnym hitem jest rosół z surową tartą marchewką i parówkami. Profanacja na rodzimej tradycji i zbrukanie matczynego przekazu? Cóż, wystarczy to danie nazwać polskim ramenem, a zamiast grymasu na twarzy pojawia się błogi uśmiech i łakome spojrzenie.  Dokładnie taki wyraz twarzy miałam tamtego poranka, gdy obudziłam się z przemożną ochotą na ten specjał. To oznaczał

Najważniejsza randka

Obraz
Randka to ważna sprawa. Z kimkolwiek i gdziekolwiek, to jednak spotkanie z drugim człowiekiem, któremu oddajemy coś bardzo , bardzo, bardzo cennego. Ciało ? Serce ? Swój wolny czas . Czas, który równie dobrze moglibyśmy spożytkować na zaprawianie ogórków, leżenie w basenie lub obcinanie skórek u paznokci. Niepotrzebne skreślić. Istotne dopisać. Gdy dobiegasz 40-stki i orientujesz się, że tego czasu jest właściwie mniej, niż więcej, więc zaczynasz do randek podchodzić z jeszcze większą powagą. Starasz się dobierać towarzysza kawy, spaceru tudzież seansu filmowego wyjątkowo starannie.  Tylko żeby w ogóle było w czym kim wybierać...  Dwie nowe aplikacje randkowe zainstalowane na moim smartfonie zaowocowały wytrenowaniem palca wskazującego do zamaszystego ruchu w lewo. Do odrzucania potencjalnych absztyfikantów, znaczy się. I to tylko w jeden dzień. Nie żebym wymagała sobowtóra Hugh Jackmana, ale na miłość do czekolady... jakieś standardy posiadam. Jeśli jako kobieta mierząca 155 w wys

Ratunku! Gdzie ci faceci?!

Obraz
Mówi się, że gdy jedne drzwi się zamykają, otwarte zostają inne. A ja powiadam, że jeśli jedna ośmiornica idzie na dno oceanu, zza tafli wody wyłania się kolejna! A może to rekin ? Zanim poczynię bliższe oględziny, najpierw nad ten ocean trzeba w ogóle się wybrać...   Innymi słowy, by kogoś poznać, trzeba wyjść do ludzi. Tak mówią. W związku z tym, że nie jestem w związku z mężem milionerem (a ściśle rzecz ujmując, to z żadnym mężem), a i nigdy nie byłam w relacji z żadną korporacją (ani inną dochodową działalnością), łatwo się domyślić, że nie stać mnie na weekendowy wypad nad ocean. Ale Bałtyk brzmi już całkiem realnie . Jeśli dorobię do tego teorię, znaczy umówię się z kimś na jakiś wywiad, całkiem możliwe też, że wydawca zgodzi się współfinansować tą wycieczkę. Wycieczkę? Phi ! To miał być krótkoterminowy urlop dla poratowania zdrowia. Właściwie to życia . Groził mi śmiertelny strach przed kolejnym weekendem, w czasie którego jedyną osobą troszczącą się o to jak go spędzę jest bot

Danie główne czy deser?

Obraz
Po czym poznać, że jesteś singielką? Najłatwiej po... lodówce. Jest wypełniona głównie światłem. Oprócz tego w tej mojej były jeszcze marchewki (zawsze są!), skyr (ma długą datę ważności), ocet jabłkowy (fuj, naprawdę?!), kostka masła (jak nic innego zapewnia poczucie bezpieczeństwa) i... to by było na tyle. Była pusta jak mój żołądek. Pora ruszyć na łowy . Do sklepu, znaczy się. Po czym  poznać singielkę w markecie? Zamiast wózka bierze koszyk do ręki. Albo w ogóle rezygnuje z środka transportu towarów. Zwykle wyszukuje mięsa pakowanego pojedynczo. A że o to ciężko, wybiera te pakowane po kilka sztuk. A gdybym tak chciała zjeść kaczkę? Producenci zupełnie mają w nosie kulinarne upodobania singli, bo tego typu specjały zazwyczaj sprzedawane są w całości. Mówiąc konkretnie, w wersji dla par albo rodzin. Zrezygnowana wrzuciłam do koszyka to, co zawsze. Czyżbym była skazana na jedzenie mrożonki chińskiej z puszką tuńczyka i litrem sosu sojowego do końca moich dni? Przecież zawsze można iś