Posty

Wyświetlanie postów z maj, 2024

Kropka.

Obraz
Makijaż? Zrobiony! Fryzura? Też! Sukienka? Ubrana! Wszystko było dopięte na ostatni guzik. Tylko... guzika brakowało. Choć ostatnia przymiarka kreacji nastąpiła kilka dni temu, ewidentnie wystarczyło, by zeszło ze mnie kilka kilogramów, powodując, że dekolt był o kilka centymetrów zbyt głęboki. Stresik? Z pewnością. W końcu taka okazja jak dziś zdarza się średnio tylko raz w życiu. Czekałam na nią długo i z wielkim napięciem.  Niestety nie miałam pod ręką magicznej różdżki. Miałam za to mamę! A ta igłę i nitkę. Wystarczyło! Kilka zgrabnych ruchów ręką i kryzys był zażegnany. Jeszcze tylko jej rodzicielskie błogosławieństwo i byłam gotowa do wielkiego wyjścia! Na rozwód . Zabawne jak wiele wspólnego ma z sobą początek i koniec małżeństwa. Oczywiście jeśli z obu scenerii powycina się drobne szczegóły takie jak biała sukienka, ciżba druhen i setki gości, obowiązkowa setka na jedną nóżkę i tysiące złotych wydanych na przyjęcie. Uczucie podniosłości, wkraczania w nowy nieznany etap i rad

Następny do odstrzału

Obraz
Co ubrać na randkę?  Odpowiedź na to pytanie zależy od kilku podstawowych czynników. Dość istotne jest gdzie idziemy na randkę. Tym bardziej z kim idziemy na randkę. Ale zdecydowanie najważniejsze jest jakie aktywności będziemy uprawiać .  Tamtego dnia te miałam jasno określone. Pan Linoskoczek zaproponował wypad nad jezioro. Pogoda nie skłaniała mnie jednak do opięcia mnie w drogie i elastyczne kawałki materiału zwane bikini . Tym bardziej, że on miał nieco inne zamiary. Zapewniał, że zabierze kawę i rogaliki z makiem. Piknik? Czyżbym już przywdziewała sukienkę z bufiastymi rękawkami, której nie powstydziłaby się Jane Austen? Nic z tych rzeczy. Moim głównym zajęciem wcale nie miało być wkładanie rogalika do ust. A raczej naciąganie i wypuszczanie z rąk... strzał. Tak, Pan Linoskoczek zaoferował mi lekcję łucznictwa. Czyżby chciał trafić prosto w moje  serce ?  Przebierając oburącz w szafie w poszukiwaniu odpowiedniego stroju nagle zdałam sobie sprawę, że bardziej, niż dylemat między

Facet widmo

Obraz
W Polsce corocznie odnotowuje się kilkanaście tysięcy zaginięć. W ostatnich latach to średnio aż 13. tys. osób. Hm... Być może miałam z matematyki słabe 3, ale coś mi się w tych liczbach nie zgadza. Są zdecydowanie zaniżone! Zupełnie jakby ktoś pominął w nich tych wszystkich znikających co rusz... facetów . Choć niewinnie brzmiąco termin ghosting umościł się w słowniku języka polskiego stosunkowo niedawno, zjawisko to znane jest od stuleci. A właściwie nawet dłużej. Konkretnie, odkąd panowie zainteresowali się paniami. Czyli od... zawsze. Na czym polega? Tu akurat do słownika sięgać nie muszę. Wystarczy, że sięgnę pamięcią wstecz, kiedy to oślizłe coś dotknęło i mnie. I to nie raz. Pozwólcie, że zamiast przynudzać, przywołując definicję zgodną z dyrektywą Unii Europejskiej czy innym dziadostwem, opiszę klasyczny przykład obrazujący owo zjawisko...  Na początku on proponuje niewinną kawę. Między jedną a drugą filiżanką opowiada o sobie. Słodząc, pyta o ciebie. Potem dokłada lody. I za

Powiedz "nie"

Obraz
A więc powiedziałam " tak " Panu Totti. Gdy zaproponował wycieczkę nad jezioro. A także, gdy zapytał czy możemy położyć się nad jeziorem na jednym kocyku. Wreszcie, gdy wyraził nieodpartą chęć posmarowania mojego ciała olejkiem do opalania. I gdy położył rękę na moim udzie. By ta szybko i dziwnym trafem omsknęła się na bardziej wypukłe rejony ciała. Tylko dlaczego, skoro cała byłam na "tak", czułam wewnętrzny opór ?   To nie jest tak, że nie czułam żadnej chemii . Mimo okalających jego oczy delikatnych zmarszczek, które w zupełności miały prawo tam gościć po blisko 50 latach życia, Pan Totti był przystojny. Do tego pewny siebie, szarmancki i w bezczelny wręcz sposób zjadał mnie wzrokiem. Z pasją opowiadał o gotowaniu, zbieraniu ziół i swojej pracy w drewnie. Nie był jednak typem romantyka, który zamiast wystawiać faktury, pisze miłosne poematy. Był właścicielem agencji reklamowej i znanej marki akcesoriów kucharskich. Do tego też posiadaczem dwóch samochodów. Mieszk

Majówkowa posucha

Obraz
Jak spędziłam najdłuższy weekend w kalendarzu, innymi słowy tegoroczną Majówkę ? Jednego dnia cierpiałam z powodu bólu brzucha. Drugiego dnia z powodu bólu serca . Trzeciego leczyłam pierwszy ból w górskim SPA. A na koniec leczyłam ten drugi, umawiając się na randkę.  Nie z Panem Ośmiornicą. Ani Linoskoczkiem lub Panem T. Ani z nikim innym z dotychczasowej listy. Ale też nie z kimś nowym. Przeciwnie z kimś, kto pukał do moich drzwi od dobrych kilku lat. Ale... od początku. O tym jak bardzo jesteś sama , a nawet samotna przekonujesz się nie wtedy, kiedy nikt nie wyniesie za ciebie śmieci. Ani nie poda ci szklanki wody z cytryną, gdy leczysz kaca. Ani nawet nie wtedy, gdy wzruszasz się, oglądając reklamę karmy dla kotów i jedynym obiektem, do którego możesz się przytulić jest puchata poduszka. O doskwierającej samotności dowiadujesz się wtedy, gdy przeglądasz social media i zdajesz sobie sprawę, że cała planeta spędza czas z kimś . Na działce. Spływie kajakowym. Szczycie górskim. Na s

To skomplikowane

Obraz
Będąc członkiem mojej rodziny, właściwie nie sposób przejść na dietę. Co chwilę wypada jakiś powód do zjedzenia tortu. Do świętowania, znaczy się. Przez ostatnie lata dostarczali go głównie moi dwaj bracia i siostra, którzy co rusz przysparzali tych powodów, znaczy kolejnych członków rodziny. Tak oto w ostatni weekend przy suto zastawionym stole celebrowaliśmy kolejne urodziny u mojego młodszego brata. Siedziały przy nim trzy singielki . Siostra zakonna. Moja była teściowa. I ja .  O ile siostra zakonna znalazła się tam nieco z przypadku. Moja była teściowa - niczym tort - stanowiła integralną i nieodzowną część każdej imprezy. Jak to? Czyżbym rozstając się z mężem, nie mogła tego samego zrobić z nią? Eh, raczej byłam na nią zwyczajnie skazana. Powinnam się cieszyć, że tym razem była tylko ona... A nie również mój były. Ten akurat grzał tyłek pod hiszpańskim słońcem.  Zaraz, zaraz... dlaczego wciąż spotykam się w gronie najbliższych z moim byłym, skoro już wiele miesięcy wcześniej us

Związek z terminem przydatności

Obraz
W życiu wszystko się kiedyś kończy. No, może z wyjątkiem niektórych seriali... Koniec niekoniecznie jest czymś negatywnym. Także, jeśli chodzi o seriale. Zwłaszcza zaś jeśli chodzi o zimę, która w naszym kraju oznacza pół roku smagania mroźnym wiatrem, oklapniętych od czapki włosów i brudnej brei na ulicach. I tak oto z końcem marca  temperatura gwałtownie wzrosła . Ta na zewnątrz również. Głównie jednak ta między mną a Panem Ośmiornicą . Choć prognozy nie były wcale takie obiecujące...  Po ostatnim upale naszej samochodowej randki nagle przyszło ochłodzenie. Do teraz pamiętam jego rozczarowany wzrok, gdy wychodziłam z tamtego pamiętnego Mercedesa. Czyżby szycha z Brukseli poczuł się odrzucony? Niemożliwe... przecież w każdym pospolitym poradniku wyraźnie jest napisane, że odmowa na pierwszej randce skutkuje tylko zaostrzeniem apetytu . Tymczasem częstotliwość wymienianych wiadomości stała się rzadka jak śnieg w grudniu. A potem nagle znów zrobiło się gorąco . Wiadomo, w marcu jak

Wszyscy faceci chcą tylko jednego (?)

Obraz
Istnieje jedno idealne zakończenie każdej randki. Namiętny pocałunek . I jest też tylko jedno najgorsze możliwe zakończenie każdej randki. Namiętny pocałunek...  ...którego nie chcesz. Bo nie ma chemii. Bo się nie klei. Bo nie i już.  Niestety to, co jest dla ciebie oczywiste, niekoniecznie musi wyglądać tak z tej drugiej strony...  Ku mojemu zaskoczeniu odkryłam, że każda jedna randka , którą odbyłam w ostatnim czasie kończyła się dokładnie tak samo. Próbą skradnięcia mi całusa. Czyżbym dawała mylne sygnały?  Przecież to były tylko przyjacielskie pogawędki przy kawie! Ewentualnie ciastku. Ale przecież fakt, że mam ochotę na coś więcej z menu (czyt. ciastko) to jeszcze nie powód, by absztyfikant pomyślał, że mam też chrapkę na coś więcej w relacji (czyt. całowanie).  A jednak pomyślał. Ba, nawet wcielił myśl w czyn!  I jak tu z tego wybrnąć? Uciekać? Powiedzieć, że jadłam dziś czosnek? Dać mu z liścia? Może po prostu zamknąć usta? Nie! Wręcz przeciwnie, usta należy otworzyć . Nie

Parada oszustów (i wysyp trupów)

Obraz
Makijaż. Bielizna wyszczuplająca. Wałki na włosach. Pomalowane paznokcie. Szpilki. Gdyby tak mocno się nad tym wszystkim zastanowić kobiet od wieków opanowały do perfekcji sztukę... podkreślania urody? A może  manipulacji faktami? Dzięki prostym zabiegom można sobie odjąć kilogramów. Dodać centymetrów. Z brunetki przeistoczyć się w blondynkę. Tylko gdzie leży granica podkreślenia walorów urody, a zwykłego oszustwa ?  Przez kolejne dekady do prostych środków zaczęły dołączać coraz bardziej wyrafinowane narzędzia zbrodni na prawdzie. Instagramowe filtry, kolejne wersje PhotoShopa, kliniki medycyny estetycznej. Cóż, w tych czasach należałoby raczej zastanowić się jak bardzo została ta granica przekroczona. I kiedy powiemy sobie  stop !   Tymczasem ja dopiero zaczęłam... Przygodę z botoksem? Jeszcze nie! Zrobiłam coś znacznie bardziej poważnego i znaczącego.  Wystartowałam z prawdziwym randkowaniem . I dzięki temu przekonałam się, że sztuczne paznokcie, silikonowe cycki czy ostrzyknięte